UDOSKONALIŁAM TROCHĘ SZABLON!TERAZ MOŻECIE DODAWAĆ KOMENTARZE I PORUSZAĆ SIĘ PO STARSZYCH POSTACH POPRZEZ NAWIGACJE "OLD".

Blog stworzyłam kilka lat temu by dzielić się moją twórczością. Szybko jednak porzuciłam ten pomysł, aby wrócić do niego po dwóch latach. Nie jestem zagorzałą fanką blogowania, ale z chęcią majstruje opowiadania od czasu do czasu. Przyznać się muszę, że najlepiej mi się się pisze wierząc, że mam odbiorców - nawet jeśli to tylko moje wyobrażenie. Tak czy siak - PLEASE ENJOY.

30 days challenge którego się podjęłam polega na wymyślaniu przeze mnie historyjek do fanartów które losuje dla mnie przyjaciółka.


last.fm

30 Days Challenge - DZIEŃ 6 - "Shizuo&Izaya"
30 Days Challenge - DZIEŃ 5 - "Jun&Yuki"
30 Days Challenge - DZIEŃ 4 - "Ludwig&Gilbert"
30 Days Challenge - DZIEŃ 3 - "Hiroya&Aki"
30 Days Challenge - DZIEŃ 2 - "Doi&Tamaki"
30 Days Challenge - DZIEŃ 1 - "Tetsu"
Fifth
Forth PT1
Third
Two
sierpnia 2010 września 2010 lipca 2012 sierpnia 2012 września 2012 grudnia 2012

OLD | NEW

 

 
30 Days Challenge - DZIEŃ 7 - "Rin"
piątek, 27 lipca 2012 // 10:24
0 Comments This Entry

0 Comments:

Prześlij komentarz

<< Home


On nigdy nic nie mówił, a ja tylko na niego patrzyłem...

Kolejny raz kiedy zostaliśmy zamknięci w kozie. Nie miałem pojęcia co Rin tutaj robi, przecież był najspokojniejszym chłopakiem z całej szkoły. Pewnie zresztą nikt nie wiedział, że on zostaje w kozie, zawsze byliśmy tam tylko we dwóch. Na początku zostawał z nami nauczyciel od matematyki, ale widząc że nie robimy tam nic oprócz siedzenia cicho, spania lub słuchania muzyki, wychodził coraz częściej, aż w końcu przychodził tylko żeby otworzyć i zamknąć za sobą klasę. Kiedyś wychodząc stanął przed drzwiami i odwrócił się patrząc na nas. Skierowaliśmy na niego wzrok.
- Powiedzcie mi dlaczego nigdy nie uciekliście mimo że zostawiam was tu samych i zostawiam otwarte drzwi.
Przez chwilę panowała cisza, odwróciłem wzrok, wiedziałem że tak samo zrobił Rin. W końcu jednak się odezwał.
- Uciekanie nie ma największego sensu i tak spędzamy tu tylko godzinę, a gdybyśmy uciekli mielibyśmy tylko więcej problemów.
- Hmm... - nauczyciel wzruszył ramionami jakby wiedział, że problemu by nie było.
Dał nam znać, że wcale tam nie musimy siedzieć, ale ani ja, ani Rin nie ruszyliśmy się ze swojej ławki. Jednocześnie wyczułem, że mimo spuszczonej głowy Rin zwrócił swój wzrok na mnie. Oparłem głowę o rękę i czekałem na jego odzew również kierując swoje oczy na jego twarz. Nie powiedział słowa, jak zawsze. 
Postanowiłem go trochę sprowokować, przysunąłem się z krzesłem do niego jak najbliżej, następnie przysunąwszy się tak aby dotykać swoją nogą jego. Podskoczył zaskoczony, wydając z siebie ciche 'oh'. Chciałem się zaśmiać, ale nie chcąc spłoszyć go jeszcze bardziej czekałem. On uspokoił się po chwili i usiadł tak samo jak siedział. Nie oddalił się jednak ani centymetra. Czułem go przy sobie. Czekałem, ale wciąż nic się nie działo.
- Rin... - zacząłem.
Tak samo zaskoczony delikatnie podskoczył i popatrzył na mnie.
- Powiedz mi dlaczego tutaj jesteś, nigdy nie pomyślałbym, że Ty możesz się znaleźć w takim miejscu.
Nic nie odpowiedział, jego usta rozchyliły się by coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął je i odwrócił wzrok.
- Rin! - dotknąłem jego ramienia. - Możesz mi powiedzieć, nie...
Dokończenie zdania nie było możliwe. Rin przybliżył się kładąc jedną rękę za mną na krześle i pochylił się nade mną tak blisko, że aż się zaczerwieniłem. Nic dalej nie mówił, ale już było za późno żeby mógł się wycofać. Złapałem go w pasie i pocałowałem. Kiedy skończyłem jego oddech był szybki, a oczy wciąż zamknięte.
- To jest jedyny powód dla którego tutaj się znajduję. - odpowiedział nagle, powoli otwierając oczy.
Przyciągnąłem go znowu do siebie i znowu pocałowałem, tym razem wplątując ręce w jego długie włosy. Poczułem jak mnie obejmuje, dreszcze przeszył moje plecy.
- No i teraz wszystko jasne. - nagle usłyszeliśmy głos nauczyciela.
Zesztywnieliśmy, nie słyszałem otwierania drzwi, właściwie nie słyszałem nic oprócz własnego bicia serca i oddechu Rin'a.
- Przynajmniej robicie to w bezpiecznym miejscu. - zaśmiał się cicho. - Nikt was tu nie zaczepi. - mrugnął do nas. - Dobra, dam wam jeszcze 10 minut kozy i na dzisiaj wam starczy, co?
Kiedy wyszedł Rin patrzył na mnie wciąż w szoku. Po chwili jednak oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

Etykiety: , , , , , ,