30 Days Challenge - DZIEŃ 10 - "Akinori&Ja"
Akinori poznałem w
pierwszej klasie podstawówki, nie rozmawialiśmy w ogóle, siedział
koło mnie na lekcjach tylko dlatego z taką łatwością go
zapamiętałem... a przynajmniej tak mi się wydawało. Jeszcze
większą moją uwagę przyciągnął kiedy zobaczyłem go na
treningu klubu koszykówki. Trener przydzielił mi ćwiczenia z nim.
Uśmiechnął się do mnie wymawiając moje imię jakbym był jego
przyjacielem.
- Nie miałem pojęcia, że
zapisy wciąż trwają. - powiedziałem do niego w czasie
przerwy.
Zauważyłem jak jego włosy kręcą się pod wpływem
potu, który skapywał z niego powoli.
- Nie trwają już, ale
zapytałem trenera czy mogę dołączyć i okazało się, że i tak
macie mało ludzi, więc z chęcią mnie przyjęto. Cieszę się, że
ćwiczymy razem.
Znowu to uczucie, dlaczego on zachowuje się
jakbyśmy się znali od lat.
- Właśnie! Wracajmy już
do nich.
Kiwnął głową, jeszcze raz przecierając swoje czoło.
Wstawałem już, kiedy poczułem ręcznik na policzku. Popatrzyłem
na niego z ze zmarszczonym czołem.
- Co Ty robisz?
- Nie
wytarłeś się, mam wrażenie że zaraz się rozpuścisz. - zaśmiał
się pod nosem.
Przetarłem więc twarz i ruszyłem szybko na
nasze miejsce na boisku.
Nie grał najgorzej,
najwidoczniej miał styczność z koszykówką, ale nie było też w
nim żadnych szczególnych umiejętności. No ale po to tu jesteśmy,
żeby się nauczyć grać lepiej. Postanowiłem uciszyć moje myśli,
które wciąż krążyły wokół jego osoby. Zaczynałem się męczyć
faktem, że nic o nim nie wiem, a on sprawiał wrażenie jakby
wiedział o mnie wszystko. Nie udało mi się to jednak na długo.
Kiedy wychodziłem z szatni, kierując się do wyjścia, on wybiegł
wołając mnie. Przystanąłem niechętnie. Zapytał gdzie mieszkam,
odpowiedziałem i odetchnąłem z ulgą gdy okazało się, że w
metrze rozstajemy się w dwie przeciwne strony. Musiałem z nim tylko
wytrzymać przez pięć minut, a później będę miał spokój.
Tak
nie było, kiedy bowiem zniknął w metrze z moich oczu, zastygłem w
ruchu patrząc za nim. Chciałem by wrócił i pouśmiechał się do
mnie, opowiadając o książce którą tak bardzo lubi i czyta ją
już czwarty raz. Nie wracał jednak.
Kolejnego dnia siedziałem
wpatrując się w niego jak w obrazek. Patrzyłem na jego pismo i w
myślach wciąż powtarzałem jak to możliwe żeby chłopak tak
ładnie pisał. W czasie lunchu zapytałem go czy lubi rysować albo
malować. Wytrzeszczył na mnie oczy.
- Skąd wiesz?
Wzruszyłem ramionami.
-
Widziałem Twoje pismo i jest naprawdę ładne, za ładne dla
zwykłego chłopaka.
- Też widziałem Twoje i jest niczego sobie.
- uśmiechnął się szeroko jak zawsze.
- Pokażesz mi kiedyś
swoje prace?
- Z chęcią! - ucieszył się, poczułem jakby wraz
z jego słowami ptaki zaćwierkały. - Wiesz, dzisiaj nie mamy
spotkania, może pojedziesz do mnie? Chwile poćwiczymy i pokaże Ci
moje obrazy... jeśli oczywiście masz czas. - uspokoił się
nagle.
Zastanowiłem się, ale właściwie sam miałem ochotę od
razu krzyknąć 'jasne'.
Kiedy siedziałem obok
niego w metrze, nagle poczułem się zażenowany. Nie wiedziałem
gdzie zniknęła moja niechęć do niego, w którym momencie
przestałem się dziwić, że on zachowuje się jak mój przyjaciel,
chociaż rozmawialiśmy dopiero od dwóch dni... teraz byłem w
drodze do jego domu.
Przywitał nas jego pies,
szczekając w wesoły sposób. Jego dom otaczały kwiaty. Ogród
wyglądał jak kwiaciarnia, zresztą po chwili z krzaków róż
wyprostowała się jego mama. Powitałem ją ukłonem, zarumieniła
się i podeszła do nas z uśmiechem, już wiedziałem po kim ma ten
piękny uśmiech.
- Pierwszy raz kogoś przyprowadziłeś! -
zwróciła się najpierw do niego, przedstawił mnie, a ona aż
krzyknęła z zachwytu. - Mój syn dużo mi o Tobie opowiadał,
cieszę się że mogę Cię poznać.
- Idę pokazać mu obrazy, a
później pójdziemy za dom pograć w kosza, dobrze?
- Przygotuje
wam jakieś przekąski.
Otaczało mnie szczęście,
ciepło, szczerość. Jednak wciąż w głowie słyszałem „...
dużo mi o Tobie opowiadał...”. Jak to? Wczoraj?
W jego pokoju w ogóle nie
panował porządek, a spodziewałem się małego pokoiku z rzeczami
poukładanymi w rzędach, kolorami... jednak był zaśmiecony
farbami, pędzlami, książkami, a nawet zdjęciami z gazet. Ciuchy
walały się po podłodze i łóżku. Zebrał je z fotela i poprosił
bym usiadł kiedy on szybko ogarnie rzeczy. Zanim jego mama przyszła
panował już względny porządek. Pod jedną stertą obrazów,
leżała piłka od kosza.
- Maluje głównie
pejzaże, o ten przedstawia widok z mojego okna. - pokazał mi mały
obrazek z szeroko otwartym oknem.
Dech mi zaparło. Wszystko na
nim wyglądało tak prawdziwie, chciałem wyciągnąć rękę za to
okno i poczuć wiatr za nim. Popatrzyłem na okno za mną. Było
pogodniej niż na obrazie, ale to było definitywnie to miejsce.
Inne obrazy były równie
piękne. Jedno przedstawiało boisko do koszykówki.
- Nigdy bym się nie
spodziewał, że lubisz koszykówkę, nie wyglądałeś mi na
sportowy typ.
- Jeśli chcesz ten
obrazek, jest Twój.
Zjedliśmy ciastka z mlekiem i poszliśmy
pograć za jego domem. Kawałek ogrodu był wyłożony kostką, stał
tam pojedynczy kosz, ale zastawione było wszystko stolikiem i
krzesłami. Zrobiliśmy miejsce i zaczęliśmy rozgrzewkę. Po
piętnastu minutach zmieniając je w co nowo wymyślone gry i na
końcu mini mecz. Kiedy próbując rzucać piłka odbiła się od
kosza i z mocą wróciła na mnie, nie zdążyłem zareagować.
Wylądowałem na tyłku, czując ogromny ból. Jęknąłem. Kiedy
jednak otworzyłem oczy, jego brązowe włosy łaskotały mi nos.
Jego usta delikatnie muskały moje... zanim się zastanowiłem
przyciągnąłem go do siebie, zwalając na ziemię, siadając na nim
i całując mocniej. Mój język wyrwał się z tej pieszczoty po
chwili, i ruszył do jego szyi, „obudziłem” się kiedy głośno
westchnął. Popatrzyłem na niego, prostując się i powoli wstałem,
pomagając mu wstać.
- Twoja mama mówiła, że
dużo jej o mnie opowiadałeś. Znamy się od dwóch dni.
Milczał, dotykał swoich
ust.
- Zakochałem się w
Tobie, siedziałem koło Ciebie przez półtorej roku i obserwowałem,
nawet nie wiem kiedy... kiedy to się stało, ale już nie mogłem od
Ciebie odciągnąć wzroku.
Milczeliśmy przez chwilę.
Złapałem go za rękę i pociągnąłem z powrotem do jego domu, do
jego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi. Chciałem znowu poczuć jego
usta. Już!
Etykiety: challenge, fanfiction, gay, life, opowiadanie, story, yaoi
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home