UDOSKONALIŁAM TROCHĘ SZABLON!TERAZ MOŻECIE DODAWAĆ KOMENTARZE I PORUSZAĆ SIĘ PO STARSZYCH POSTACH POPRZEZ NAWIGACJE "OLD".

Blog stworzyłam kilka lat temu by dzielić się moją twórczością. Szybko jednak porzuciłam ten pomysł, aby wrócić do niego po dwóch latach. Nie jestem zagorzałą fanką blogowania, ale z chęcią majstruje opowiadania od czasu do czasu. Przyznać się muszę, że najlepiej mi się się pisze wierząc, że mam odbiorców - nawet jeśli to tylko moje wyobrażenie. Tak czy siak - PLEASE ENJOY.

30 days challenge którego się podjęłam polega na wymyślaniu przeze mnie historyjek do fanartów które losuje dla mnie przyjaciółka.


last.fm

30 Days Challenge - DZIEŃ 9 - "Życie&Śmierć"
30 Days Challenge - DZIEŃ 8 - "Eizo&Isei"
30 Days Challenge - DZIEŃ 7 - "Rin"
30 Days Challenge - DZIEŃ 6 - "Shizuo&Izaya"
30 Days Challenge - DZIEŃ 5 - "Jun&Yuki"
30 Days Challenge - DZIEŃ 4 - "Ludwig&Gilbert"
30 Days Challenge - DZIEŃ 3 - "Hiroya&Aki"
30 Days Challenge - DZIEŃ 2 - "Doi&Tamaki"
30 Days Challenge - DZIEŃ 1 - "Tetsu"
Fifth
sierpnia 2010 września 2010 lipca 2012 sierpnia 2012 września 2012 grudnia 2012

OLD | NEW

 

 
30 Days Challenge - DZIEŃ 10 - "Akinori&Ja"
czwartek, 23 sierpnia 2012 // 13:42
0 Comments This Entry

0 Comments:

Prześlij komentarz

<< Home


Akinori poznałem w pierwszej klasie podstawówki, nie rozmawialiśmy w ogóle, siedział koło mnie na lekcjach tylko dlatego z taką łatwością go zapamiętałem... a przynajmniej tak mi się wydawało. Jeszcze większą moją uwagę przyciągnął kiedy zobaczyłem go na treningu klubu koszykówki. Trener przydzielił mi ćwiczenia z nim. Uśmiechnął się do mnie wymawiając moje imię jakbym był jego przyjacielem.
- Nie miałem pojęcia, że zapisy wciąż trwają. - powiedziałem do niego w czasie przerwy.
Zauważyłem jak jego włosy kręcą się pod wpływem potu, który skapywał z niego powoli.
- Nie trwają już, ale zapytałem trenera czy mogę dołączyć i okazało się, że i tak macie mało ludzi, więc z chęcią mnie przyjęto. Cieszę się, że ćwiczymy razem.
Znowu to uczucie, dlaczego on zachowuje się jakbyśmy się znali od lat.
- Właśnie! Wracajmy już do nich.
Kiwnął głową, jeszcze raz przecierając swoje czoło. Wstawałem już, kiedy poczułem ręcznik na policzku. Popatrzyłem na niego z ze zmarszczonym czołem.
- Co Ty robisz?
- Nie wytarłeś się, mam wrażenie że zaraz się rozpuścisz. - zaśmiał się pod nosem.
Przetarłem więc twarz i ruszyłem szybko na nasze miejsce na boisku.
Nie grał najgorzej, najwidoczniej miał styczność z koszykówką, ale nie było też w nim żadnych szczególnych umiejętności. No ale po to tu jesteśmy, żeby się nauczyć grać lepiej. Postanowiłem uciszyć moje myśli, które wciąż krążyły wokół jego osoby. Zaczynałem się męczyć faktem, że nic o nim nie wiem, a on sprawiał wrażenie jakby wiedział o mnie wszystko. Nie udało mi się to jednak na długo. Kiedy wychodziłem z szatni, kierując się do wyjścia, on wybiegł wołając mnie. Przystanąłem niechętnie. Zapytał gdzie mieszkam, odpowiedziałem i odetchnąłem z ulgą gdy okazało się, że w metrze rozstajemy się w dwie przeciwne strony. Musiałem z nim tylko wytrzymać przez pięć minut, a później będę miał spokój.
Tak nie było, kiedy bowiem zniknął w metrze z moich oczu, zastygłem w ruchu patrząc za nim. Chciałem by wrócił i pouśmiechał się do mnie, opowiadając o książce którą tak bardzo lubi i czyta ją już czwarty raz. Nie wracał jednak.
Kolejnego dnia siedziałem wpatrując się w niego jak w obrazek. Patrzyłem na jego pismo i w myślach wciąż powtarzałem jak to możliwe żeby chłopak tak ładnie pisał. W czasie lunchu zapytałem go czy lubi rysować albo malować. Wytrzeszczył na mnie oczy.
- Skąd wiesz?
Wzruszyłem ramionami.
- Widziałem Twoje pismo i jest naprawdę ładne, za ładne dla zwykłego chłopaka.
- Też widziałem Twoje i jest niczego sobie. - uśmiechnął się szeroko jak zawsze.
- Pokażesz mi kiedyś swoje prace?
- Z chęcią! - ucieszył się, poczułem jakby wraz z jego słowami ptaki zaćwierkały. - Wiesz, dzisiaj nie mamy spotkania, może pojedziesz do mnie? Chwile poćwiczymy i pokaże Ci moje obrazy... jeśli oczywiście masz czas. - uspokoił się nagle.
Zastanowiłem się, ale właściwie sam miałem ochotę od razu krzyknąć 'jasne'.
Kiedy siedziałem obok niego w metrze, nagle poczułem się zażenowany. Nie wiedziałem gdzie zniknęła moja niechęć do niego, w którym momencie przestałem się dziwić, że on zachowuje się jak mój przyjaciel, chociaż rozmawialiśmy dopiero od dwóch dni... teraz byłem w drodze do jego domu.
Przywitał nas jego pies, szczekając w wesoły sposób. Jego dom otaczały kwiaty. Ogród wyglądał jak kwiaciarnia, zresztą po chwili z krzaków róż wyprostowała się jego mama. Powitałem ją ukłonem, zarumieniła się i podeszła do nas z uśmiechem, już wiedziałem po kim ma ten piękny uśmiech.
- Pierwszy raz kogoś przyprowadziłeś! - zwróciła się najpierw do niego, przedstawił mnie, a ona aż krzyknęła z zachwytu. - Mój syn dużo mi o Tobie opowiadał, cieszę się że mogę Cię poznać.
- Idę pokazać mu obrazy, a później pójdziemy za dom pograć w kosza, dobrze?
- Przygotuje wam jakieś przekąski.
Otaczało mnie szczęście, ciepło, szczerość. Jednak wciąż w głowie słyszałem „... dużo mi o Tobie opowiadał...”. Jak to? Wczoraj?
W jego pokoju w ogóle nie panował porządek, a spodziewałem się małego pokoiku z rzeczami poukładanymi w rzędach, kolorami... jednak był zaśmiecony farbami, pędzlami, książkami, a nawet zdjęciami z gazet. Ciuchy walały się po podłodze i łóżku. Zebrał je z fotela i poprosił bym usiadł kiedy on szybko ogarnie rzeczy. Zanim jego mama przyszła panował już względny porządek. Pod jedną stertą obrazów, leżała piłka od kosza.
- Maluje głównie pejzaże, o ten przedstawia widok z mojego okna. - pokazał mi mały obrazek z szeroko otwartym oknem.
Dech mi zaparło. Wszystko na nim wyglądało tak prawdziwie, chciałem wyciągnąć rękę za to okno i poczuć wiatr za nim. Popatrzyłem na okno za mną. Było pogodniej niż na obrazie, ale to było definitywnie to miejsce.
Inne obrazy były równie piękne. Jedno przedstawiało boisko do koszykówki.
- Nigdy bym się nie spodziewał, że lubisz koszykówkę, nie wyglądałeś mi na sportowy typ.
- Jeśli chcesz ten obrazek, jest Twój.
Zjedliśmy ciastka z mlekiem i poszliśmy pograć za jego domem. Kawałek ogrodu był wyłożony kostką, stał tam pojedynczy kosz, ale zastawione było wszystko stolikiem i krzesłami. Zrobiliśmy miejsce i zaczęliśmy rozgrzewkę. Po piętnastu minutach zmieniając je w co nowo wymyślone gry i na końcu mini mecz. Kiedy próbując rzucać piłka odbiła się od kosza i z mocą wróciła na mnie, nie zdążyłem zareagować. Wylądowałem na tyłku, czując ogromny ból. Jęknąłem. Kiedy jednak otworzyłem oczy, jego brązowe włosy łaskotały mi nos. Jego usta delikatnie muskały moje... zanim się zastanowiłem przyciągnąłem go do siebie, zwalając na ziemię, siadając na nim i całując mocniej. Mój język wyrwał się z tej pieszczoty po chwili, i ruszył do jego szyi, „obudziłem” się kiedy głośno westchnął. Popatrzyłem na niego, prostując się i powoli wstałem, pomagając mu wstać.
- Twoja mama mówiła, że dużo jej o mnie opowiadałeś. Znamy się od dwóch dni.
Milczał, dotykał swoich ust.
- Zakochałem się w Tobie, siedziałem koło Ciebie przez półtorej roku i obserwowałem, nawet nie wiem kiedy... kiedy to się stało, ale już nie mogłem od Ciebie odciągnąć wzroku.
Milczeliśmy przez chwilę. Złapałem go za rękę i pociągnąłem z powrotem do jego domu, do jego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi. Chciałem znowu poczuć jego usta. Już!

Etykiety: , , , , , ,