30 Days Challenge - DZIEŃ 12 - "Jae&Hyun"
- Spójrz na te płatki
śniegu – Jae wyciągnął rękę przed siebie, kilka małych płatków spadło na jego
rękę i roztopiło się w sekundę. – Jest taki czysty, a jednocześnie taki zimny.
Jae ostatnio zdawał się być inny. Niedługo odchodził do seminarium, miał zostać
pastorem tak jak jego ojciec, jego dziadek… jak mężczyźni w jego rodzinie. To
było nasze pożegnanie. W gardle stała mi gula goryczy, rozpaczy. Nie chciałem
by wyjeżdżał, ale ani on, ani ja nie mogliśmy nic zrobić.
- Boję się, że też tak skończę.
- Co masz na myśli?
- Przysięgnę czystość i stanę się zimnym człowiekiem, nieszczęśliwym.
- Nie mów tak, to nie możliwe, jesteś zawsze uśmiechnięty… i ciepły. – złapałem
jego rękę. – Nie wierzę, że Twoje serce będzie w stanie kiedyś stać się zimne.
Jest pełne zapału.
- Już niedługo… - mruknął. – Stracę Ciebie i moje szczęście zniknie.
- Jae, przestań! Na pewno poznasz w seminarium dobrych ludzi i łatwo znajdziesz
przyjaciela.
Przez chwilę milczał, w końcu westchnął. Odwrócił głowę do mnie i spojrzał mi w
oczy.
- Przyjaciela może, ale nikt nie zastąpi mi Ciebie, bo… bo Cię kocham.
- Ja Ciebie też kocham! – odpowiedziałem z uśmiechem.
- Nie, Hyun. – znowu ciężko westchnął, czułem jak jego ręka staje się
chłodniejsza. – Nie kocham Cię tylko jak przyjaciela, kocham Cię całym sercem,
chciałbym zostać przy Tobie do końca mojego życia, tylko Ciebie mieć w swoich
ramionach…
Popatrzyłem na niego wstrząśnięty.
- Nie mów tak! Jae! Będziesz pastorem, to jest… złe!
Odwrócił swoją głowę i zawiesił ją bezsilnie.
- Wiedziałem , że nie zrozumiesz. Widzisz, ten chłód mnie szybko pochłonie, bo
właściwie nie mógłbym być szczęśliwy nawet gdybym tu został. Ty byś mnie nie
zaakceptował, a pragnę tylko tego.
- Jae… - szepnąłem, nie wiedząc co robić.
Nagle wstał.
- To nasze pożegnanie, powiedziałem Ci wszystko co ukrywałem, myślałem że
poczuje się lżej, że powinienem Ci o tym powiedzieć zanim wyjadę, ale to chyba
był błąd. – zamilkł. – Proszę, zostań moim przyjacielem. Nawet jeśli nie jesteś
w stanie zaakceptować mojej miłości, nie zostawiaj mnie.
Popatrzyłem na niego i uśmiechnąłem się, znowu łapiąc jego rękę.
- Usiądź, proszę.
Usiadł, zmarzł już, widziałem jak coraz mocniej drży. Przytuliłem go.
- Powinniśmy iść do mnie, napijemy się herbaty.
Kiwnął głową, a kiedy wstaliśmy znowu złapałem jego rękę i prowadziłem do domu.
Nic nie mówił. Wpatrywał się daleko, próbując nie patrzeć na mnie.
Ściągnęliśmy buty i wbiegliśmy do kuchni pod piecyk, rozgrzewając nasze
zmarznięte ciała. Mama weszła.
- Dobrze, że wróciliście! Zapowiada się śnieżyca. Jae lepiej zadzwoń do swoich
rodziców, że tu jesteś, niech się nie martwią.
Wyszedł, a ja przygotowywałem herbatę.
- Niech zostanie na noc. – powiedziała nagle do mnie. – Nie chcę się o niego
martwić, gdyby miał wracać do domu.
- W porządku. – ucieszyłem się.
Zaniosłem herbatę do swojego pokoju. Widząc Jae wracającego do kuchni,
zawołałem go, zamknąłem za nim drzwi sypialni. Spojrzał na dodatkowo
rozścielone posłanie, a później na mnie.
- Mama chce żebyś został na noc, nie
wiadomo kiedy się ta śnieżyca zacznie, więc bezpieczniej będzie…
Złapał się za głowę.
- Nie mogę. – powiedział nagle i ruszył do drzwi.
Powstrzymałem go przed wyjściem i zatrzasnąłem je z powrotem.
- Co się dzieję?
- Wiesz co pomyślałem kiedy zobaczyłem to posłanie! Pomyślałem, że chcesz bym
został, że będziemy się kochać całą noc… pragnę Cię Hyun i nie wytrzymam… -
szarpnął klamką, lecz znowu go powstrzymałem.
Popatrzył mi w oczy.
- Proszę, nie męcz mnie.
Wtedy zrozumiałem, że niedługo on zniknie z mojego życia. Jeśli go zobaczę miną
lata. Poczułem ogromny smutek. Wziąłem jego rękę z klamki i przeniosłem na moje
biodro.
- Pozwól więc, że Cię pocałuje. – powiedziałem i widząc jak jego oczy
powiększają się w zdumieniu złączyłem nasze usta.
Poczułem jak otacza mnie ciepło, jak owija się wokół nas, powolnym krokiem
kierowaliśmy się na posłanie …
Etykiety: challenge, fanfiction, gay, life, opowiadanie, story, yaoi
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home