30 Days Challenge - DZIEŃ 11 - "Hirokumi&Kiichi"
Tańczyłem w klubie stepowania już ponad trzy lata, ale dopiero
teraz nasza grupa zdecydowała się wziąć udział w krajowym konkursie. Stepowanie
nie jest zbyt popularne tak więc konkurs włączono w coroczny festiwal tańca. W
jednym z trzech dni trwania festiwalu, odbywały się pokazy i konkursy dla grup,
w ten sam dzień odbywał się nasz konkurs, jednak można było występować w nim
indywidualnie. Niezbyt popularny sposób tańczenia, ale dla mnie jest czymś
wyjątkowym.
Festiwal odbywał się w ostatni tydzień kwietnia. Miesiąc
przed nim, mieliśmy treningi cztery razy w tygodniu, codziennie wracałem
wykończony do domu, jednocześnie będąc coraz bardziej pobudzonym na myśl o
zbliżającym się konkursie. Kiedy więc nadszedł dzień wyjazdu, nie mogłem spać,
interesowało mnie tylko stepowanie, nie chciałem marnować ani sekundy, pokażę
im wszystkim na co mnie stać!
Zakwaterowali nas w wielkim hotelu. Na samym wejściu obijały
się o nas tłumy podekscytowanych tancerzy. Teraz rozumiałem, że nie tylko ja
mam taki zapał do tego i nie tylko ja daje z siebie wszystko. Mimo że kolejka
do recepcji ciągła się niemiłosiernie, większość z obecnych osób nic sobie z
tego nie robiła, ćwicząc z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Każdy zdawał
się być skupiony tylko na sobie.
- Wszystko pokręcili! - szedł w naszą stronę wściekły trener.
- Nie wiem jak to się stało, ale połowa z was jest na innym piętrze. Bierzcie
kluczyki i spotykamy się na kolacji o 17, po niej udajcie się prosto do hali
sportowej, plan budynków powinniście mieć w pokojach, resztę omówimy później.
Uważajcie na siebie i nie pakujcie mi się w żadne kłopoty bo od razu odsyłam do
domu! - wrzeszczał.
Nasza grupa liczyła tylko 12 osób. Jako nieliczni przyjechaliśmy małym busem.
Popatrzyłem na numer swojego pokoju 659. Rozglądnąłem się po znajomych, pytając
czy ktoś jeszcze go ma, ale nikt go już nie miał. Zmartwiłem się, jakoś nie
chciałem być sam w pokoju. Wsiedliśmy do windy.
- Nie przejmuj się Hirokumi. - poklepał mnie po plecach Eiji. - Ja będę w
pokoju obok, więc jak będziesz się czuł samotny możesz wpaść w każdej chwili.
- Dzięki! - odpowiedziałem wesoło, kamień spadł mi z serca, jednak ktoś mi
współczuł.
Przekręciłem kluczyk i drzwi automatycznie puściły. Wszedłem do środka,
próbując wciągnąć walizkę przez próg. Nagle jakby sama się wsunęła, popatrzyłem
za siebie i zauważyłem chłopaka.
- Coś Ty tam spakował, okropnie ciężka! - przeczesał swoje ciemno blond włosy.
Był ubrany w zielony garnitur w paski, krawat wisiał na jego szyi zluzowany, a
koszula była swobodnie odpięta.
- Właściwie to nic takiego... - zacząłem zastanawiać się nad jej zawartością.
- Pomóc Ci się rozpakować? - złapał mnie za głowę i poklepując po włosach.
- Nie, dzięki. Jestem Hirokumi. - podałem mu rękę. - Stepuję.
- Kiichi. Stepuję. - odpowiedział jakby nigdy nic.
- Ty też? Znaczy... będziemy walczyć w tym samym konkursie! - otworzyłem
szerzej buzię ze zdziwienia.
- Na to wygląda.
- Jesteś sam? - kiwnął głową. - Niesamowite! Ja jestem z grupą! Musisz być
naprawdę dobry jeśli sam podchodzisz do konkursu.
- Chcesz powiedzieć, że Ty nie jesteś dobry?
Zarumieniłem się, palnąłem głupotę. Odchrząknąłem i zabrałem się do
rozpakowywania. Po chwili usłyszałem cichą muzykę i lekkie tupanie nóg.
Odwróciłem się, Kiichi stepował w skarpetkach. Miał zamknięte oczy, uśmiechał
się i płyną. Jego ruchy tak delikatne i jednocześnie takie energiczne. Sam
zapragnąłem poćwiczyć. Wziąłem jednak kosmetyki do kąpieli i zniknąłem w
łazience.
Ciepła woda była tak przyjemna, że w ogóle nie miałem ochoty
wychodzić. Stałem pod prysznicem bez ruchu, czując jak powoli pot zebrany a
busie, spływa dając mojej skórze odetchnąć. Tą słodką chwilę musiało przerwać
pukanie.
- Hirokumi! Mógłbyś mi wcześniej powiedzieć, że tak długo Ci
zajmuje mycie się! - wrzasnął Kiichi. - Muszę skorzystać z łazienki i to
natychmiast!
Zaśmiałem się pod nosem, owijając w ręcznik.
- Dobrze, ale szybko. - powiedziałem wychodząc.
Kiichi stanął na chwilę jak wryty, patrząc na mnie, by za chwilę wbiec jak
opętany do łazienki. Nie minęła minuta kiedy wychylił się zza drzwi.
- Właściwie... to... mógłbym się do Ciebie dołączyć?
- Co?
- Chodź. - złapał mnie za rękę i pociągnął do prysznica.
Zanim się zorientowałem, jego ciuchy leżały na ziemi, a on wchodził do mnie pod
prysznic. Odsunąłem się lekko.
- To nie łaźnia! - wrzasnąłem. - Dobra, już dobra, daj mi umyć włosy i
wychodzę!
- Ale ja nie chcę żebyś wychodził. - przyciągnął mnie do siebie. - We dwóch nam
będzie przyjemniej i dokładniej się wymyjemy.
- Co Ty bredzisz?!? - wrzasnąłem.
- Nie denerwuj się tak, no odwróć się, wyszoruje Ci plecy.
Przycisnął mnie do jednej ze ścian, nie mogłem się ruszyć. Poczułem gąbkę,
lekko masującą moją łopatkę, powoli zjeżdżając niżej moich pleców, za chwilę
wyżej. Woda była przyjemnie ciepła. Nagle przeszedł mnie dreszcz, poczułem
oddech Kiichiego za moim uchem. Powstrzymałem się przed jęknięciem. Gąbka
powędrowała niżej. Masował moje pośladki. Ja nic nie mówiłem, zacisnąłem
mocniej wargi, podnosząc głowę. Od środka rozdzierało mnie jakieś dziwne
uczucie. Chciałem… chciałem więcej.
Nie wiem jak do tego doszło, że odwróciłem się do niego.
Pocałowałem jego usta, i biorąc gąbkę z jego ręki zacząłem wcierać ją w jego
brzuch, zjeżdżając niżej, zataczając nią kółka. Chciałem żeby to on jęknął.
Musiałem lekko podnieść głowę, by zobaczyć jego twarz. Był wyższy ode mnie, ale
czułem że to ja mam przewagę, że to on mi się poddaje. Jęknął. Znowu go
pocałowałem, z łatwością przesunąłem usta do szyi, do jego piersi. Wessałam się
w jego sutek. Był nabrzmiały, czułem jak całe jego ciało drży pod moimi
pieszczotami. Uśmiechnąłem się. Moje usta powędrowały niżej. On położył swoje
ręce na moich ramionach i nagle uświadomiłem sobie co robię. Pokręciłem głową
jakbym próbował się przebudzić. Szybko wyszedłem spod prysznica, łapiąc
hotelowy szlafrok. Rzuciłem się na łóżko i przykryłem kołdrą. Kiichi usiadł obok.
- Hej, nie musisz się wstydzić.
Nie odpowiedziałem.
- Widzisz to całkiem ludzka rzecz czuć pociąg seksualny i podniecenie…
- Zamknij się! – wrzasnąłem.
Ucichł, ale nie ruszał się. Moja komórka zadzwoniła, więc
podniosłem się i sięgnąłem po nią by odebrać. Jego twarz mignęła mi przed
oczami. Trochę smutny, trochę zmieszany, czekał.
- Tak, już idę, zaspałem… uhm… no pa.
Wstałem, poczułem jego rękę na swojej, nie byłem nawet
zaskoczony.
- Jeśli chcesz to o tym zapomnimy.
Kiwnąłem głową. Ubrałem się i wyszedłem. Nie zapomniałem o tym ani razu przez
cały dzień… i noc.
Wpatrywałem się w jego łóżko.
- Śpisz? – usłyszałem.
Podniosłem się i usiadłem obok niego. Nie miałem pojęcia czego robię to co
robię, ale nasze usta znowu złączyły się w pocałunku.
Etykiety: challenge, fanfiction, gay, life, opowiadanie, story, yaoi
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home